Publikacja: 18-05-2015
Na początku XX w. mimo, że Wrocław był wschodnioeuropejską metropolią z ciekawymi zabytkami, licznymi muzeami, wyższymi uczelniami dość dobrze rozwiniętą infrastrukturą komunikacyjną oraz siecią hotelowo-gastronomiczną nie był postrzegany jako miasto atrakcyjne turystycznie. Z tego też powodu w 1908 r. członkowie Związku dla Popularyzacji Ruchu Turystycznego (Vereins zur Hebung des Fremdeverkers) podczas jednego z posiedzeń wysunęli propozycję organizacji we Wrocławiu Tygodnia Świątecznego, który dzięki swojemu rozmachowi, niczym słynny monachijski Oktoberfest czy Koloński Karnawał, stałby się ponadregionalną, cykliczną imprezą promującą stolicę Śląska. Podstawą sukcesu miało być szerokie zainteresowanie ideą różnych towarzystw, korporacji i związków oraz władz przeróżnych szczebli. W tym celu rozesłano do potencjalnych zainteresowanych instytucji pismo, autorstwa prezesa Theodora Lichtenberga znanego handlarza dziełami sztuki, w którym przedstawiano zarys planowego święta oraz przekonywano o konieczności promowania miasta i korzyści jakie odniesie ono w skutek jego organizacji. Co charakterystyczne głównymi zainteresowanymi byli kupcy i przedsiębiorcy, którzy w ten sposób chcieli osiągnąć zyski handlowe.
uż we wstępnej fazie projektu ustalono, że impreza składać się będzie z uroczystego pochodu oraz tygodniowego święta o charakterze sportowo-kulturalno-rozrywkowym. Istotną kwestią było znalezienie odpowiedniego miejsca - od początku rozważano dwie opcje: pierwszą był teren przyległy do Etablisementu Fribeberg, (okolice ulic: Powstańców Śląskich, Sztabowej, Wandy) znanego m. in. z odbywającego się tam w 1904 r. Wystawy Rzemiosła i Przemysłu oraz Wrocławskiego Święta Muzyki w 1907 r., drugim natomiast tereny wystawowe na Szczytnikach w pobliżu Ogrodu Zoologicznego. Z powodów finansowych i przychylności miasta, które było właścicielem tej drugiej lokalizacji, wybrano Szczytniki.
Następnie ukonstytuowała się komisja organizacyjna, na czele której stanął wspomniany T. Lichtenberg, a w jej skał skład weszli członkowie towarzystwa, kupcy oraz przedstawiciele władz, m. in. Artur Barasch współwłaściciel wspaniałego domu handlowego na Rynku (dzisiejszy DH Feniks), jeden z najbardziej aktywnych entuzjastów zorganizowania święta. W ramach tego ciała powstało także kilka specjalistycznych komisji odpowiedzialnych za przygotowanie poszczególnych elementów imprezy: uroczystego pochodu, części sportowej, rozrywkowej, wystawowej itd. Jednocześnie powołano komitet honorowy, złożony z najważniejszych przedstawicieli władz, na czele z zasłużonym dla Wrocławia Nadburmistrzem dr Georgem Benderem. Przez kolejne miesiące trwały przygotowania do święta, które odbyć się miało w czerwcu 1909 r. Na kilka dni przed oficjalnym otwarciem tłumy wrocławian z ciekawością przychodziły na Szczytniki, aby podziwiać postęp prac. Cały teren został ogrodzony płotem z siatki ponieważ wejście było biletowane. Spotkało się to z krytyką kręgów socjalistycznych, które podkreślały że robotnicy i biedniejsze warstwy społeczeństwa nie będą w stanie pozwolić sobie na aktywne uczestnictwo w uroczystościach. Organizatorzy tłumaczyli pobieranie opłat wysokimi kosztami organizacyjnymi.
Trwający 8 dni Wrocławski Tydzień Świąteczny, zaczął się w niedzielę 6 czerwca oduroczystego pochodu reprezentacyjnymi ulicami miasta, które na tą okazję zostały specjalnie udekorowane w girlandy i flagi, chociaż jak podkreślał komentator jednej z ówczesnych gazet, ozdoby były skromniejsze niż te przy okazji Festiwalu Śpiewaczego (o tym wydarzeniu przeczytają państwo w kolejnych artykułach). Zbiórka orszaku odbyła się przy ul. Powstańców Śląskich) na wysokości Friebebergu, na terenie, którego równocześnie odbywała się Wystawa Architektury Ogrodowej, ciesząca się także sporym zainteresowaniem (w dniach 4-14 czerwca). Od rana na trasie przemarszu ustawiały się tłumy mieszkańców oraz osób przyjezdnych. Z tego powodu bardzo duży ruch panował przy wszystkich dworcach i odchodzących od nich ulicach. W oknach, na balkonach, a nawet dachach kamienic usytuowanych wzdłuż trasy przemarszu, stali ciekawi wydarzenia mieszkańcy, czekający na barwny korowód. Można powiedzieć, że byli szczęściarzami ale pomysłowi wrocławianie nie mający lokum lub bliskich w okolicy radzili sobie na różne sposoby. Przed domami, właściciele ustawiali prowizorycznie skonstruowane drewniane trybuny, z których widok był znacznie lepszy. Czasem były to naprawdę ciekawe konstrukcje tak jak na przykład wyniesiony przez jednego z restauratorów z ulicy Skłodowskiej-Curie, obudowany drewnem, stół bilardowy. Wejście na niektóre "trybuny" było płatne. Oprócz tego każdy kto mógł, przynosił na ulicę stoły, krzesła, korzystał z ławek, słupów. Zamożniejsi wrocławianie usadowili się we wszystkich możliwych pojazdach, dorożkach, omnibusach i automobilach, stojących w bocznych ulicach. Reszta ścisnęła się gęsto w szpalerze wzdłuż trasy przejazdu, im bliżej było do wyruszenia, tym bardziej gęstniał tłum.
Trasa orszaku została wyznaczona przez ulicę Powstańców Śląskich jej przedłużenie ulicę Świdnicką, wokół Rynku, dalej przez ul. Wita Stwosza, Plac Dominikański, aleję Słowackiego, most Lessinga (dziś w jego miejscu znajduje się Most Pokoju), ul. Wrocławczyka (w tym czasie nie było jeszcze osi Placu Grunwaldzkiego, która została wytyczona w następnym roku w związku z planowanym otwarciem Mostu Cesarskiego - dziś Grunwaldzki), następnie przez ul. Skłodowską-Curie, Most Zwierzyniecki i kończyła się na ulicy Wróblewskiego przed efektowną bramą prowadzącą na tereny wystawowe. Trasa ta nie została wybrana przypadkowo, ponieważ wszystkie te ulice należały ówcześnie do najelegantszych w mieście, począwszy od szerokiej i zabudowanej pięknymi i bogato rzeźbionymi kamienicami ulicy Powstańców Śląskich, która w tym czasie nosiła imię pierwszego cesarza zjednoczonych Niemiec Wilhelma I, pierwszej handlowej ulicy miasta, wrocławskiego salonu - ul. Świdnickiej, ze wspaniałymi domami handlowymi, monumentalnymi gmachami i zabytkami sztuki sakralnej, Rynkiem, który nie wymagał rekomendacji, starą patrycjuszowską ulicą Wita Stwosza oraz wspaniałą ulicą Skłodowskiej-Curie, szeroką arterią, wizytówką Przedmieścia Piaskowego, prowadzącą na Szczytniki. Na gościach, którzy pierwszy raz znaleźli się we Wrocławiu widok tych reprezentacyjnych i ładnie przystrojonych ulic musiał robić spore wrażenie.
cdn