Zapis testamentowy, czyli o dziedziczeniu kolekcji fajek

fot. ze zbioru autora

Zadzwonił do mnie klient ?z polecenia?. Umówiłem się z nim w zaprzyjaźnionej kawiarni. Nie musiałem długo czekać, przyszedł punktualnie. Przedstawił się jako Zenon Zapiórkowski. Zamówiłem nam kawę.
 - Czy będzie Panu przeszkadzało, jak zapalę sobie fajeczkę? ? zapytał.
Nie przeszkadzało mi to, a nawet oświadczyłem, że sam chętnie do niego dołączę.
- Kolega fajczarz? Wspaniale! - wykrzyknął rozentuzjazmowany.
Wyjęliśmy bruyerki. Poczęstował mnie tytoniem, palił Standard Mixture Dunhilla - tytoń bez agresywnych dodatków, o intensywnym, ale przyjemnym zapachu dymu, niezrównany w smaku. Szczypta po szczypcie naładowałem komin, lekko ubiłem na górze, mój rozmówca uczynił dokładnie to samo. Odpaliliśmy. Wokoło zapanowała niepodzielnie woń, przy której myśli i słowa zawsze podążają właściwym torem. Torem rozwagi.
- Słucham Pana, w czym mogę Panu pomóc? - wyklepałem kurtuazyjną formułkę.
- Szanowny Panie, przyszedłem do Pana z dylematem spadkowym - zadziwiające, że ludzie palący fajkę zwykle tak kulturalnie się wyrażają.

Po krótkiej wymianie zdań, niedopowiedzeniach, krążeniu wokół tematu, doszliśmy do tego, że mój szanowny rozmówca ma otrzymać w spadku wyjątkową kolekcję fajek po przyjacielu, panu Heniu. W tym momencie oczywiście ową kolekcję opisał, pykając swojego pięknie wygiętego benta o elegancko piaskowanej, jasnobrązowej główce. Ja, walcząc o utrzymanie żaru w moim szczupłym, petersonowskim billardzie, grzecznie słuchałem. Opowieść była dość zajmująca, i wbrew pozorom, dotyczyła istoty rzeczy. W tym miejscu pozwolę sobie zauważyć, że dokładne informacje na temat składników masy spadkowej są nieocenione przy prawidłowej ocenie sytuacji.  Warto również słuchać fajczarskich opowieści, zawsze, kiedy tylko nadarzy się taka okazja. Nie będę ich jednak przytaczał, gdyż zamęczanie nadmiarem szczegółów wyczerpie całkiem, i tak bezlitośnie testowaną, czytelniczą cierpliwość. Wróćmy zatem do spadku.

fot. ze zbioru autora

Byłem ciekawy, jak ma zostać zabezpieczone przekazanie owej kolekcji. W literaturze tematu pojawiały się wielokrotnie wątpliwości, co do tego, jak rozporządzić skutecznie rzeczą oznaczoną co do tożsamości. Tak, by rozporządzenie było skuteczne i w 100% zgodne z wolą spadkodawcy. Niejednokrotnie poruszano problem dziedziczenia kolekcji, ponieważ sprawa nie jest prosta. Prawnikom, bowiem wiadomo, a nie-prawników informuję, że nasz ustawodawca w żadnym przepisie nie uregulował konkretnie tej kwestii. Trzeba zatem sięgać do różnych sposobów, aby dokładnej woli testatora stało się zadość. Jak więc to zrobiono tym razem?

- Otóż widzi Pan, chodzi o to, że w testamencie jestem jedynym spadkobiercą owych fajek. Dzieci i wnuki nie palą. Szkoda, żeby takie cacuszka marnowały się na strychach uprawiających jogging dzieciaków
- Dobrze, a proszę mi powiedzieć, co jeszcze znajduje się w tym testamencie. Może ma go Pan przy sobie?
- Nie, niestety nie mam. Ale to nie szkodzi, jest tam dokładnie to, co Panu powiedziałem, nic więcej.

Zacząłem zadawać dokładne pytania o formę testamentu, o szczegóły techniczne, i na tej podstawie doszedłem do wniosku, że zmarły pan Heniu świata poza swoimi fajkami nie widział. W testamencie nie wspomniał on ani o innych spadkobiercach (mimo posiadania licznej i kochającej rodziny), ani o żadnych innych składnikach majątku: domu, mieszkaniu, samochodach, łodzi, pewnej ilości pieniędzy i dwóch psach. Wyglądało też na to, że nie miał długów, choć tutaj należy zachować szczególną ostrożność. To, czego się dowiedziałem, pozwalało mi uznać teoretycznie ostatnią wolę zmarłego za wyrażoną w poprawnie sporządzonym testamencie holograficznym. Własnoręcznie wyrażona wola, żeby te fajki Zenonowi...

- No dobrze, to wiem i bez Pana! Słyszałem jednak, że to wszystko nie jest takie proste. Proszę o wyjaśnienie, jak zadziała takie dziedziczenie i czy faktycznie dostanę te fajki! -

Cóż mogę rzecz na takie dictum? Ano mogę mu powiedzieć, że na podstawie przedstawionego stanu faktycznego wypada uznać, że kolekcja fajek nie stanowi ?prawie całego majątku? spadkodawcy, tak więc, na podstawie art. 961 Kodeksu Cywilnego (dalej:KC) stwierdzam, że mój Klient jest zapisobiercą. W innym wypadku, a mianowicie, gdyby owa kolekcja stanowiła ?prawie cały majątek? zmarłego, należało by, na podstawie tego samego przepisu, uznać pana Zenona za ?spadkobiercę powołanego do całego spadku?. Tym razem jednak mamy do czynienia z zapisem. Co to oznacza?

Powszechnie uważa się, że jest to najlepsza forma rozrządzenia na wypadek śmierci rzeczą oznaczoną co do tożsamości jaką zna rodzimy system prawny. Rozrządzenia tak, żeby świadczenie zostało wykonane w naturze, a prościej, żeby konkretny przedmiot trafił do określonego człowieka. Zapis, jako instytucja prawa spadkowego, regulowany jest przede wszystkim w artykułach od 968 do 981 KC i polega na testamentowym nałożeniu przez spadkodawcę na spadkobiercę obowiązku spełnienia ściśle określonego świadczenia majątkowego na rzecz wskazanej osoby trzeciej. Czym to się różni od dziedziczenia? Przede wszystkim zapisanego majątku nie nabywa się w chwili otwarcia spadku, czyli w chwili śmierci spadkodawcy (art. 925 KC), a dopiero na skutek wykonania zapisu przez spadkobiercę. Wykonania zapisu, czyli w tym wypadku przeniesienia własności kolekcji fajek, może zapisobierca żądać niezwłocznie po ogłoszeniu testamentu (art. 970 KC). Zapis różni się znacznie odpowiedzialnością za długi spadkowe od spadkobrania, ale nie wyklucza tej odpowiedzialności całkowicie (choćby odpowiedzialność za dalsze zapisy). Sam zapis, co zostało dosłownie wskazane w art. 922 § 3 KC, należy zaliczyć do długów spadkowych, a konieczność wykonania go obciąża wszystkich spadkobierców (stosunkowo do wielkości ich udziałów spadkowych), chyba, że spadkodawca życzył sobie inaczej (art. 971 KC).

fot. redakcja

Dla pana Zenona jest oczywistym, że cała kolekcja stanowi jedną całość. Dla ustawodawcy już niekoniecznie. Zgodnie z art. 948 KC testament powinno się tak tłumaczyć, aby ?zapewnić możliwie najpełniejsze urzeczywistnienie woli spadkodawcy?, ale w sytuacjach, w których można go tłumaczyć ?rozmaicie?, należy tak go rozumieć, aby dodatkowo owa wola miała ?rozsądną treść?. W związku z tym, priorytetem jest wykonanie ostatniej woli zmarłego zgodnie z przepisami prawa spadkowego. To w ich duchu, trzeba rozumieć treść testamentu. Zapis jest, podobnie jak polecenia testamentowe, a także zachowek, koszty postępowania spadkowego, koszty pogrzebu spadkodawcy i wiele, wiele innych, zwyczajnym długiem spadkowym zaspokajanym zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jeżeli okaże się w wyniku działu spadku, że zapis nie może zostać zrealizowany w całości ? może on zostać zmniejszony. W tej sytuacji pan Zenon nie otrzyma całej kolekcji. Nawet jeżeli będzie chciał dopłacić za brakującą część kolekcji, to spadkobiercy nie będą zobowiązani do zaakceptowania takiego rozwiązania. Dzieje się tak, ponieważ owa kolekcja nie jest przedmiotem niepodzielnym (?przedmiot [który] nie da się podzielić bez istotnej zmiany lub bez znacznego zmniejszenia wartości? art. 1006 KC). Integralność owej imponującej kolekcji nie podlega ochronie na podstawie Ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (dalej: UOZOZ) dlatego, że kolekcja nie została wpisana na podstawie art. 10 UOZOZ do rejestru zabytków (jako zabytek ruchomy w rozumieniu art. 6 ust. 1 pkt. 2) lit. b) UOZOZ).

fot. redakcja

- No dobrze, ale zakładając, że otrzymam ową kolekcję, może nawet w całości, będę zwolniony od płacenia podatku od owego ?wzbogacenia?? - drążył temat pan Zenon.
- To zależy. W związku z tym, że kolekcja nie jest wpisana do właściwego rejestru zabytków, spadkobranie nie będzie podlegało zwolnieniu na podstawie art. 4 ust. 1 pkt. 9) lit. c) Ustawy z dnia 28 lipca 1983 r. o podatku od spadków i darowizn (dalej: UPSiD). Sam obowiązek podatkowy, na podstawie art. 6 ust. 1 pkt. 2) UPSiD powstanie dopiero w chwili wykonania zapisu przez obciążonych (spadkobierców) i nie będzie Pan korzystał ze zwolnienia podmiotowego. Wysokość samego podatku oblicza się po ustaleniu wysokości podstawy opodatkowania, czyli w tym przypadku wartości kolekcji, jeżeli owa wartość przekroczy kwotę 4 902 PLN (dla III grupy podatników, w której się Pan znajduje). Zakładam oczywiście, że w czasie ostatnich 5 lat nie otrzymał Pan od spadkodawcy niczego, co powinno zostać wliczone do podstawy opodatkowania. Należy podkreślić, że okres pięcioletni liczy się wstecz od roku poprzedzającego rok nabycia kolekcji (art. 9 ust. 2 UPSiD). Jednak ten temat można odłożyć na później, aż do chwili, w której kolekcja zostanie Panu przekazana. W tej sprawie skieruję Pana do znajomego doradcy podatkowego, gdyż nie jestem uprawniony do świadczenia tego typu usług.

Rozkoszując się wybornym smakiem Dunhilla przedyskutowaliśmy trudną sytuację kolekcjonerów, którzy próbują zapewnić swoim zbiorom bezpieczeństwo po własnej śmierci. Zachwycaliśmy się też budową ustnika mojego Petersona (charakterystyczna dziurka kierująca dym na podniebienie), oraz fenomenem instytucji zapisu testamentowego, możliwości dochodzenia roszczeń z jego tytułu i wieloma innymi, pokrewnymi zagadnieniami. Ostatecznie dopiliśmy kawę i wytrzepaliśmy popiół z wypalonych fajek.   

- Proszę Pana, wszystko już wiem. W takim razie nie będę zajmował Panu więcej czasu. Zresztą trochę się śpieszę, umówiłem się z Heniem na piwo.
- Widzę, że zbieżność imion.
- Jak? E, nie, to kolega fajczarz, o którym rozmawialiśmy.
- Ale przecież on miał...
- Nie nie, a Pan myślał, że... He he, a to dobre! Heniu żyje i ma się świetnie. Jednak, wie Pan, muszę już teraz myśleć o jego fajeczkach, w końcu każdy zabezpiecza swoje skarby jak umie.
- Skoro on żyje, to nie są to Pana ?skarby?.
- Wkrótce, szanowny Panie. Jeszcze nie, ale wkrótce...

Wyszedł z kawiarni kaszląc złowieszczo. Od tamtego dnia stosuję filtr do fajki i kryształki pochłaniające kondensat, a wszystko w ramach programu ?moje fajki dla mnie, a nie dla spadkobierców?.

Łukasz Pogonowski

Stan prawny na dzień: 27.05.2010

fot. redakcja