Czy płacić potomkom malarza za sprzedaż obrazu? Droit de suite - Porady prawne cz. IV

fot. airfin, stock.xchng

Witam Panie Redaktorze,
Mam zamiar sprzedać obraz olejny, który jest w mojej rodzinie od dawna. Słyszałam, że będę musiała podzielić się pieniędzmi ze sprzedaży z dziećmi autora obrazu. Czy to prawda, a jeśli tak to dlaczego? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam Urszula z Łodzi

Otóż, Szanowna Pani, odpowiedź na postawione przez Panią pytanie zależy od kilku danych, których niestety nie posiadam. Jednak istotnie taka konieczność, na podstawie obowiązujących przepisów, może mieć miejsce. Polski ustawodawca, z jednej strony dostosowując rodzimy system prawny do przepisów unijnych, z drugiej opierając się na własnych, przedwojennych tradycjach, usankcjonował w swoisty sposób istnienie nierozerwalnej więzi dzieła z twórcą. Ta więź przejawia się nie tylko w osobistych prawach autorskich, ale też w czerpaniu przez twórcę korzyści ze wzrostu wartości swoich dzieł na długo po utracie własności ich materialnych nośników. Instytucja ma na celu nie tylko realizowanie podstawowych zasad prawa autorskiego, ale stanowi też specjalne zabezpieczenie ?emerytalne? twórcy, który na stare lata będzie mógł ?odcinać kupony? od sprzedanych w młodości dzieł. W doktrynie określa się ją mianem droit de suite, czyli ?prawem ciągłości?. W ustawie z dnia 4 lutego 1994 r. O prawie autorskim i prawach pokrewnych (dalej: PAiPP) uregulowano tę instytucję w artykule 19 i następnych. W powyższych przepisach określony jest zakres i zasady stosowania droit de suite, a także sposób rozumienia związanych z nim pojęć i dokładna metoda obliczania należnego twórcy wynagrodzenia. Wyjaśniając samo pojęcie trzeba napisać, że droit de suite polega na uprawnieniu twórcy do wynagrodzenia za zawodową odsprzedaż oryginalnego egzemplarza utworu plastycznego, fotograficznego, rękopisu utworu literackiego, muzycznego czy innego jego autorstwa, przez kolejnych, po twórcy, właścicieli. Wysokość wynagrodzenia jest określona procentowo w ustawie i zależy od osiągniętej ceny. A teraz, posiłkując się aktami prawnymi, wyjaśnijmy, co to oznacza w Pani przypadku.

Na samym początku podsumujmy posiadane przez nas dane. Otóż z treści Pani maila wynika, że jest Pani właścicielką oryginalnego egzemplarza utworu plastycznego pod postacią obrazu namalowanego techniką olejną. Co ważne, nie jest Pani ani twórcą tego obrazu (nie namalowała go Pani) ani spadkobierczynią twórcy. Owo dzieło prawdopodobnie odziedziczyła Pani albo kupiła już jakiś czas temu, może otrzymała od kogoś w prezencie. Obecnie chce je Pani wymienić na gotówkę, czyli po prostu sprzedać. Z Pani listu wynika również, że ów malarz, o którego autorstwa obrazie piszemy, przekazał swoje geny przyszłym pokoleniom. Na to wskazuje fakt posiadania potomstwa. Nie wiemy, czy sam malarz żyje, co ma pierwszorzędne znaczenie przy droit de suite, gdyż owo prawo jest niezbywalne. Jeżeli jednak wspomniała Pani o potomstwie, to na potrzebę dalszych rozważań zakładamy, że twórca zmarł, zaś dziedziczne prawa autorskie znalazły odpowiednich spadkobierców. Warto podkreślić, że spadkobiercą niekoniecznie musi być potomek. Otóż mogą być nimi i inni członkowie rodziny zmarłego. Do tego nie jest wykluczone, że artysta testował na rzecz osoby trzeciej spoza rodziny. Wynika z tego, że trzeba najpierw ustalić czy wspomniani potomkowie są spadkobiercami droit de suite, a w uproszczeniu ogólnie praw autorskich po tym twórcy. Oczywiście na potrzeby naszego wywodu przyjmę, że są. Jednak nawet ustalenie spadkobierców wcale nam jeszcze nie gwarantuje, że ich uprawnienia są aktualne. Musimy bowiem wziąć po uwagę, że na podstawie art. 36 pkt. 1 PAiPP autorskie prawa majątkowe są ważne przez siedemdziesiąt lat od śmierci twórcy. Okres ten ?liczy się w latach pełnych następujących po roku, w którym nastąpiło zdarzenie, od którego zaczyna się bieg terminów? (art. 39 PAiPP). Zatem jeżeli twórca był zmarłym w okresie swoich największych sukcesów artystą poprzedniego fin de siécle'u, to nie ma o czym dalej pisać ? wstawiam błyskotliwe zakończenie i idę na obiad. Jednak, zważywszy na to, że jestem dopiero co po śniadaniu, przyjmijmy, że twórca zmarł pod koniec wieku, ale XX-ego. W tej sytuacji prawa majątkowe do utworu wciąż trwają.

fot. redakcja

Wszystko to nie przesądza jeszcze o konieczności wypłaty wynagrodzenia. Napisała Pani o zamiarze sprzedania obrazu, nie wiem natomiast, w jaki sposób, przez kogo i komu go Pani sprzeda. Przepis przewiduje bowiem wynagrodzenie dla twórcy wyłącznie w przypadku odsprzedaży ?zawodowej?. Nie ulega wątpliwości, że w Pani przypadku mamy do czynienia z odsprzedażą w rozumieniu ustawy, bowiem taką odsprzedażą jest ?każda sprzedaż następująca po pierwszym rozporządzeniu egzemplarzem przez twórcę? (art. 19? ust. 1 PAiPP). Natomiast nie każda sprzedaż jest uważana za zawodową. Jeżeli Pani nie trudni się handlem sztuką, a sprzeda obraz, nawet za wielkie pieniądze, koleżance, która jest nieprofesjonalnym nabywcą (nie jest kupującym trudniącym się zawodowo handlem sztuką), to nie będziemy mieli do czynienia z odsprzedażą zawodową i każde roszczenie z tytułu droit de suite będzie w tej sytuacji bezzasadne. Tyle tylko, że w praktyce ciężko jest sprzedać w ten sposób sztukę za godziwe pieniądze. Im Pani oferta będzie szerzej dostępna, im zamiar bardziej nagłośniony, im poważniejsze podmioty zostaną do pomocy zaangażowane, tym większych pieniędzy można się spodziewać. Wystarczy wtedy, że choćby jeden z uczestników transakcji, w tym wypadku ewentualnie pośrednik, kupujący, organizator zajmował się zawodowo handlem sztuką/antykami i już będziemy mieli do czynienia z ?odsprzedażą zawodową? (art 19? ust. 2 PAiPP). Wtedy roszczenia z tytułu droit de suite stają się jak najbardziej zasadne i nie ma wielu ?ale?, oczywiście w omawianym przez nas, modelowym przykładzie. Zakładamy dodatkowo, że sprzeda Pani obraz za cenę wyższą niż 100 ?. Pozostanie więc zapłacić. Tylko kto ma to zrobić?

Polski ustawodawca dość niezgrabnie uregulował tę kwestię w art. 19? PAiPP. Nie będę w tym miejscu przedstawiał wyjątkowo zawiłego sposobu ustalania znaczenia tego przepisu, nadmienię tylko, że do zrozumienia go sama znajomość języka polskiego nie wystarczy. Próbując pojąć, kto jest zobowiązany do zapłaty wynagrodzenia posiłkowałem się unijną Dyrektywą 2001/84/WE, na podstawie której uchwalono omawiany przepis. Dodatkowo wsparty poglądami autorytetów (K. Korus, Komentarz do ustawy z dnia 23 marca 2006 r. o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych [Dz.U.06.66.474], LEX/el. 2006; E. Traple, Komentarz do art. 19 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych [Dz.U.00.80.904], [w:] J. Barta, M. Czajkowska-Dąbrowska, Z. Ćwiąkalski, R. Markiewicz, E. Traple, Ustwa o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Komentarz, Dom Wydawniczy ABC, 2001, wyd. II.; Stec Piotr, Droit de suite w przededniu harmonizacji europejskiej, PPH.2001.2.23, LEX 28596/1 i nast.) odważyłem się przeprowadzić tzw. wykładnię celowościową i już wyjaśniam, co ustaliłem. Otóż zobowiązana będzie do zapłaty wynagrodzenia, przykro mi to powiedzieć, właśnie Pani. Jednak nie sama, gdyż wchodzi w grę także odpowiedzialność solidarna pośrednika. Nie będę tu wchodził w problematykę zobowiązań solidarnych, uregulowanych szczegółowo w artykułach od 366 do 378 Kodeksu cywilnego (dalej: KC), wystarczy stwierdzić, że na podstawie art. 366 KC będzie dla uprawnionego obojętnym, czy ściągnie wynagrodzenie od pośrednika czy od Pani. Dobrze będzie więc umówić się z osobą pośredniczącą w sprzedaży, co do warunków zapłaty wynagrodzenia przed dojściem transakcji do skutku.

fot. redakcja

Jeżeli chodzi o wysokość wynagrodzenia, to zależy ono w przypadku sprzedaży obrazu rozumianego jako ?oryginalny egzemplarz utworu plastycznego? od osiągniętej ceny. Cena musi wynosić co najmniej 100 ? lub więcej. Kwota wynagrodzenia jest sumą obliczonych procentowo stawek, mieszczących się w podanych w ustawie przedziałach (od 5% do 0,25%) i wynosi nie więcej niż 12 500 ? lub jego równowartość. Sposób wyliczania wysokości wynagrodzenia nie jest skomplikowany, ale nie będę go w tym miejscu prezentował, ponieważ ustawodawca podał aż pięć przedziałów. W celu obliczenia wysokości konkretnego wynagrodzenia odsyłam Panią do art. 19 ust. 1 punkty od 1) do 5) PAiPP. Do ceny nie dolicza się marży pośrednika ani podatku VAT, podstawą do obliczenia wysokości wynagrodzenia jest kwota netto (od której jednak nie odlicza się poniesionych kosztów). Płatność staje się wymagalna już w chwili dokonania sprzedaży, niezależnie od tego, czy otrzymała Pani od razu pieniądze za obraz od nabywcy, czy też nie otrzymała ich Pani.
W omawianiu Pani przykładu nie wziąłem pod uwagę możliwości zachowania przez Panią anonimowości (art. 19? ust. 2 PAiPP), problemu ustalenia prawdziwej ceny (art. 19? ust. 3 PAiPP), zagadnienia przedawnienia roszczeń i jeszcze kilku innych aspektów mogących mieć istotne znaczenie w przypadku droit de suite. Możliwe, że poruszę te kwestie w przyszłości na łamach naszego portalu kochamantyki.pl, rzecz jasna, jeżeli temat spotka się z większym zainteresowaniem.

Jak widać, droit de suite może stanowić dodatkowe przychody twórcy i jego spadkobierców, zwłaszcza, jeśli jego dzieła cieszą się uznaniem i osiągają wysokie ceny na zawodowym rynku wtórnym. Przepis ten stanowi także obciążenie dla kieszeni kolekcjonerów. Nie przesądzam, czy jest to instytucja dobra czy zła. Uważam raczej, że słuszna, ale jej ocena pozostaje względną i zależy od interesów określonych środowisk. Faktem jednak jest, że przepis obowiązuje i trzeba brać jego obowiązywanie pod uwagę. Ta świadomość pomoże uniknąć rozczarowań i ułatwi planowanie zysków i ocenę strat z inwestycji na rynku sztuki.

Jak sama Pani widzi, twórca zabezpieczył finansowo swoich spadkobierców. Wyrównuje to ich szanse w dostępie do informacji na temat swoich praw. Możliwe, że to dzięki wynagrodzeniu z tytułu droite de suite po swoim tacie-malarzu kupią komputer, skorzystają z Internetu i przeczytają ten artykuł. Parafrazując jedno z Praw Murphy'ego: ?Gdyby nie było droit de suite to nie mieliby środków, by dowiedzieć się o droit de suite.? Nie wiem, kto wymyślił prawo ciągłości, ale słyszałem, że Praw Murphy'ego nie wymyślił wcale Murphy, tylko inny człowiek o tym samym nazwisku.

Łukasz Pogonowski

Stan prawny na dzień: 05.05.2010